wtorek, 9 grudnia 2014

Porno w sporcie


Na topie ostatnimi dniami jest rozważanie, jaką reklamę wypada nosić osobie publicznej. Na pierwszym planie jest oczywiście osoba Zbigniewa Bońka, który ubrał na siebie koszulkę z logo jednej z firm bukmacherskich.Głosy przeciwników prezesa PZPN są jednoznaczne: "Osoba publiczna, zwłaszcza tak znana, nie powinna reklamować rzeczy, które uzależniają i prowadzą do swego rodzaju patologii". Śmieszy mnie jednak, że nikt nie zarzuca nikomu reklamowania alkoholu, papierosów, które przecież w wielu przypadkach mają o wiele bardziej niszczące działanie.

Podobnie sprawa wygląda w przypadku e-sportowej hiszpańskiej drużyny Play2Win. Tak, dobrze czytacie, e-sportowej. Wielu za pewne oburzy się, że granie w gry to nie sport. Ja też tak uważałem. Uważałem tak do czasu, do kiedy samemu nie spróbowałem. Teraz, po kilku latach zabawy ze sportami elektronicznymi, jestem jak najbardziej za tym, aby tego typu rozrywka była uznana za sport. Emocje jakie niesie sama rozgrywka, niczym nie odbiegają od tych, które towarzyszą piłce nożnej, koszykówce, siatkówce czy innym sportom. Żeby to poczuć, podobnie jak w przypadku wyżej wymienionych dyscyplin, po prostu trzeba się w to zagłębić, poznać zasady i wejść w ten, póki co, niezbyt rozwinięty w Polsce świat. Ale mniejsza o to, bo nie o tym miało dziś być.

Wielkie emocje w ostatnich dniach wywołała informacja, że hiszpańska formacja Play2Win, jako nowego sponsora ogłosiła serwis pornograficzny YouPorn, a sama drużyna zmieniła nazwę na Team YP. Od kilkudziesięciu godzin, internet zalewa fala krytyki uderzająca w hiszpańskich zawodników. Głosy są różne. Od oburzenia, po prześmiewczy charakter wypowiedzi. Zastanawiam się, skąd tak wielkie poruszenie. Czy czymś gorszym jest zarabianie pieniędzy na reklamie strony z materiałami pornograficznymi, niż noszenie na sobie trykotu z logo bukmachera i reklamowanie alkoholu?

Telewizja, w praktycznie każdym momencie emisji, ukazuje odbiorcy obrazy wszechobecnej patologii. Seriale typu "Dlaczego ja?", "Szkoła", filmy sensacyjne, w których niejednokrotnie przelewają się hektolitry krwi, a "kurwy" odwiedzają oglądającego częściej niż te stojące przy leśnych drogach. Pokazywane sceny, często przedstawiają makabryczne obrazy rozczłonkowanych ciał, morderstw, gwałtów, poniżeń. To jednak nikomu nie przeszkadza. Jeżeli zaś gdziekolwiek pojawi się słowo "porno", następuje jakieś niewytłumaczalne poruszenie.

Przypominają mi się tutaj słowa pułkownika Kurtza z Czasu Apokalipsy: "Uczymy naszych młodych palić ludzi żywcem, a nie pozwalamy napisać słowa "pierdolić" na samolotach, bo to nieprzyzwoite". Więcej chyba nie trzeba dodawać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz