poniedziałek, 12 stycznia 2015

Bliźniacze rozterki Rajkoviciów


Dwa zespoły, jeden problem. Tak w skrócie można opisać ostatnie tygodnie Tauron Basket Ligi w wykonaniu Śląska i Turowa. Obie dolnośląskie ekipy przeżywają wyraźny kryzys. Zarówno Emil, jak i Miodrag Rajkoviciowie, muszą głęboko zastanowić się jak z niego wyjść. 

Zawodnicy ze stolicy Dolnego Śląska i ich koledzy spod zachodniej granicy od początku sezonu spisywali się fantastycznie. Turów długo był jedyną drużyną bez ligowej porażki, a Śląsk twardo trzymał się zaraz za nimi. Teraz sytuacja zdecydowanie się pogorszyła. Zgorzelczanie co prawda wciąż utrzymują się na pozycji lidera, jednak mają już tylko jeden punkt przewagi nad goniącym ich Stelmetem. We Wrocławiu nastroje są jeszcze gorsze, bowiem po piorunującej, a przy okazji niezwykle zaskakującej, serii 7 zwycięstw na początku sezonu, zielono-biało-czerwoni grają w kratkę i w ośmiu kolejnych spotkaniach wygrali tylko czterokrotnie.

Problem obu drużyn jest bliźniaczo do siebie podobny. Zarówno Śląsk jak i Turów bardzo łatwo tracą wywalczoną sobie, bardzo wysoką niekiedy, przewagę. Ciężko powiedzieć czy brakuje koncentracji, czy Dolnoślązacy są źle przygotowani do sezonu i w ich szeregi wkrada się zmęczenie. W przypadku Wrocławian jedną z przyczyn jest z pewnością krótka ławka, bowiem nawet po sprowadzeniu Radivojevicia zestawienie rezerwowych nie powala. Troszeczkę inaczej wygląda sprawa w Zgorzelcu, gdzie wewnętrzny konflikt drużyny, problemy finansowe, odejście Łukasza Wiśniewskiego i Urosa Nikolicia, po prostu musiały odbić się na postawie na parkiecie. Trudno być w pełni skoncentrowanym na grze, kiedy gdzieś z tyłu głowy siedzi niepewność, czy wypłata wpłynie na konto, czy będzie trzeba jeszcze poczekać.

Marzy mi się tegoroczny finał rozegrany pomiędzy dwoma zespołami z Dolnego Śląska. Oczywiście z happy endem we Wrocławiu i fetą z okazji zdobycia osiemnastego tytułu w historii klubu. Na dzień dzisiejszy jednak, bardziej skłonny jestem postawić na powtórkę sprzed roku i rywalizację Turowa ze Stelmetem, który jeżeli utrzyma formę, w której się znajduje obecnie, poza Zgorzelcem nie powinien mieć sobie równych. A kto wie, jeżeli broniący tytułu zawodnicy Rajkovicia nie wyjdą z kryzysu, lub koszykarską Polską wstrząśnie kolejna "Turówgate", bardzo możliwe, że to właśnie Zielonogórzanie sięgną po mistrzostwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz