Bardzo przyjemnie zaczął się ten sezon dla Pawła Zielińskiego. Pozyskany z 3-ligowej Ślęzy, mający być jedynie uzupełnieniem składu, przebojem wdarł się do pierwszej jedenastki i z miejsca stał się jednym z lepszych prawych defensorów Ekstraklasy.
Jeszcze nie tak dawno, Pawłowski stwierdził nawet, że w
niedalekiej przyszłości Zielińskiego zobaczymy w reprezentacyjnym trykocie. W
nowym roku coś się jednak zacięło i w tej chwili, bliżej niż do gry z orzełkiem
na piersi jest mu do zagrzania miejsca pod kocykiem na ławce rezerwowych. W
końcu zimno tak i nieprzyjemnie. Od razu zresztą mówiłem, że gdybanie o kadrze
może mu tylko zaszkodzić.
Jakby czytając w moich myślach, w podobnym tonie
wypowiedział się jego brat, który karierę kontynuuje we Włoskim Empoli. Piotrek
wprost powiedział, że Paweł powinien skupić się na grze w lidze, bo
reprezentacyjna kariera to jeszcze za wysokie progi. Kolejne miesiące tylko to
potwierdziły.
Od początku lutego, Zieliński na swoje konto zapisać może
dwie z trzech bramek, które stracił Śląsk. Popełnia niewiarygodne wręcz na tym
poziomie błędy w kryciu, źle się ustawia, jest niepewny swoich decyzji. Nie
wygląda dobrze nawet w tym elemencie z którego słynął w ostatnich miesiącach –
przebojowej gry w ofensywie. Jego akcje są chaotyczne, a swoimi stratami mógłby
obdzielić kilku kolegów z drużyny.
Wszyscy już chyba przestali myśleć o nim jako o kandydacie
do kadry Adama Nawałki, a coraz częściej z zaciekawieniem będą spoglądać na
wyjściowe zestawienie wrocławian, zastanawiając się, czy Zielu usiadł już na
ławce, czy dostanie od Teddy’ego kolejną szansę.
Oby Paweł w końcu wrócił z tej dalekiej podróży, otrząsnął się
z nieosiągalnych póki co marzeń i zaczął robić to co umie robić najlepiej –
grać w piłkę. Nie raz już byliśmy przecież świadkami sezonowych bohaterów,
którzy po kilku miesiącach świetnej gry, z noszonych na rękach herosów stawali
się medialnymi popychadłami i z powrotem trafiali na 3-ligowe klepiska. Oby nie
stał się kolejnym z tych, którzy zamiast szukać awansu na zachód, oglądają się
za siebie, czy na ich usługi nie czai się Kotwica Kołobrzeg, czy inny Dolcan
Ząbki.
Ojej! To twój blog??? SUPER! Jestem zaskoczona!!! BAaaardzo pozytywnie ;)))))
OdpowiedzUsuń