czwartek, 3 lipca 2014

Dwa bieguny Ekstraklasy



Mundial trwa w najlepsze, a właściwie chyli się już ku końcowi, podczas gdy do pierwszych meczów Ekstraklasy zostały już zaledwie 2 tygodnie. Jak co roku, okienko transferowe i przygotowania do sezonu jasno kreślą nam podział na zespoły, które będą walczyły o utrzymanie, i na te, które będą biły się o mistrzostwo.W tym roku zdecydowanie na biegunie ekip, które mają grać o najwyższe cele wyróżnia się Lechia Gdańsk, a na walce o ligowy byt skupiać się będzie prawdopodobnie wrocławski Śląsk.


I oczywiście, wiele w tych podziałach jest teorii, gdyż już nie raz drużyny skazane na pożarcie okazywały się czarnym koniem rozgrywek, jednak w tym przypadku ciężko o takie przypuszczenia. Napakowana pieniędzmi bogatych inwestorów Lechia kontra skrobiący się po kieszeniach Śląsk. Czy naprawdę takie drużyny, jak wrocławianie mogą postawić się potentatom?

Zagraniczny zaciąg i polskie realia

Lechia od zakończenia poprzedniego sezonu zakontraktowała już wielu piłkarzy. Do klubu oprócz dobrze znanych polskiej publiczności Ariela Borysiuka, Bartłomieja Pawłowskiego, Daniela Łukasika, Dariusza Treli, Adama Dźwigały i Macieja Makuszewskiego, trafili także: były zawodnik Saint-Etienne Danijel Aleksić, Diogo Ribeiro z Bragi i Adłan Kacajew z Tereka.

Z drugiej strony, wrocławski Śląsk podczas ostatnich tygodni dał szansę pokazać się zawodnikom z niższych polskich lig. Cieszy to, że Pawłowski otwiera się na zawodników z regionu, jednak na takich zasadach, chyba nie da się zbudować dobrej drużyny. Zwłaszcza, że póki co jedynym z nich, który przekonał do siebie sztab szkoleniowy jest Waldemar Gancarczyk, brat dobrze znanych we Wrocławiu Janusza i Marka. 

Z pewnością taki stan rzeczy otwiera drzwi przed młodymi zawodnikami z Wrocławia. Kamil Dankowski i Marcin Przybylski już od dawna przecież do nich pukali, a swoją przydatność udowadniali chociażby na zgrupowaniach kadry do lat 18. W drużynie zaczyna jednak brakować zawodników doświadczonych, którzy wzięliby na swoje barki grę zespołu. Odszedł Kazimierczak, odszedł Stevanović (który będąc w dobrej formie grał świetnie w środku pola), odszedł Kokoszka, odszedł Kelemen. Został jedynie Sebastian Mila, którego dyspozycja w każdym kolejnym sezonie jest wielką niewiadomą. 

Grać jak Niemcy

W jednym z wywiadów po sparingu z Górnikiem Łęczna, Tadeusz Pawłowski przyznał, że podobała mu się gra jego podopiecznych. Mecz zremisowany z beniaminkiem 2:2 był jednym z ostatnich sprawdzianów przed startem nowego sezonu. 

Szkoleniowiec Śląska powiedział jeszcze jedną fajną rzecz. "Chcę grać trochę jak reprezentacja Niemiec". Wszystko pięknie, zamysł zacny. Brakuje tylko Niemców.

Sezon złudzeń?

Nie ma najmniejszych wątpliwości, że dla jednej z tych ekip, obecne rozgrywki przyniosą wiele rozczarowań. Przyzwyczajeni w ostatnim czasie do sukcesów wrocławscy kibice, pomimo braku wzmocnień, liczą na dobrą pozycję w tabeli i włączenie się do walki o europejskie puchary.

W Gdańsku nadzieje są jeszcze większe. Wielkie wzmocnienia, portugalski trener, wielkie pieniądze. Gdańszczanie z pewnością będą liczyć na walkę o mistrzostwo i mają do tego prawo, bo tak silnej drużyny na Pomorzu dawno nie było.

Która z drużyn, wielkie oczekiwania zamieni na realne sukcesy, a która obejdzie się smakiem? Póki piłka w grze, wszystko jest możliwe, jednak odpowiedzieć na oczekiwania kibiców zdecydowanie trudniej będzie graczom Śląska.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz