wtorek, 24 czerwca 2014

Mundial pięknych spotkań i wielkich kontrowersji

Piękne bramki, taktyczne niuanse, wspaniałe mecze. Tak w kilku słowach można opisać tegoroczne Mistrzostwa Świata. Do tej jasnej strony, trzeba niestety dodać jeszcze tę ciemniejszą, która także jest nieodłącznym elementem piłkarskiej rywalizacji - kontrowersję. 

Mundial 2014 charakteryzuje się przede wszystkim fantastycznym poziomem piłkarskim, którego, jeżeli mam być szczery, nie do końca się spodziewałem. Słabe mecze można policzyć na palcach jednej ręki, a ilość niespodzianek jest wręcz nieprawdopodobna. Kto bowiem spodziewał się, że pierwszą drużyną, która zapewni sobie awans z grupy D, będzie spisywana na pożarcie Kostaryka? Kto spodziewał się, że jedno z najlepszych do tej pory widowisk stworzą drużyny Korei Południowej i Algierii? 

We wszystkie te pozytywne emocje, wkrada się niestety iskierka niezadowolenia. Niezadowolenia z fatalnych decyzji sędziowskich, niesportowych zachowań niektórych ze sfrustrowanych graczy i nie do końca poprawnych moralnie decyzji działaczy FIFA.

Niechciany "czarny koń"?

Wróćmy tutaj właśnie do wspomnianej wcześniej Kostaryki. Niedoceniana drużyna najpierw spuściła lanie Urugwajowi, a później rozłożyła na łopatki faworyzowanych Włochów, tym samym odbierając Anglikom nawet iluzoryczne szanse na awans. Taki stan rzeczy nie spodobał się komuś w FIFA i na kontrole dopingowe wezwanych zostało aż siedmiu Kostarykan, mimo, iż w przepisach jasno nakreślone jest, że z jednej drużyny testom można poddać jedynie czterech zawodników.

Cała ta sytuacja może wyjść jednak tej drużynie na dobre. Podopieczni Jorge Luisa Pinto mogą chcieć udowodnić wszystkim, że mylą się poddając w wątpliwość jakość tej drużyny i ich sukces zrzucając na ewentualne wspomaganie się niedozwolonymi substancjami. Dzięki decyzji FIFA, Kostarykanie zyskali dużą rzeszę fanów, którzy w drużynie z Ameryki Środkowej widzą nawet jedną z drużyn która może pokusić się o medal.

Niezależnie od tego, jak na to wszystko zareagują zawodnicy Pinto, to co zrobili działacze federacji jest mocno niemoralne i przekracza granice dobrego smaku.

Mistrzostwa słabych arbitrów

Chociaż bardzo niewiele jest spotkań, których wyniki były wypaczone przez sędziów, to trudno jednak nie czuć zgorszenia widząc, jak rozpatrują oni niektóre sytuacje. Już w meczu otwarcia, Japończyk Yuichi Nishimura podarował rzut karny Brazylijczykom, a w kolejnych rywalizacjach nie było wcale lepiej.

Najbardziej pokrzywdzoną drużyną mundialu, mogą się czuć Meksykanie. Mimo, iż fatalne decyzje arbitrów nie miały wpływu na losy poszczególnej rywalizacji, to nieuznanie im dwóch prawidłowo zdobytych bramek i niepodyktowanie bezapelacyjnego rzutu karnego można by zapisać w kategorii żartu. Żartem niestety nie jest, a brak trzech goli (zakładając, że wykorzystaliby rzut karny w meczu z Chorwacją) pozbawił ich pierwszego miejsca w grupie A i w 1/8 finału zmierzą się ze świetnie dysponowaną Holandią.

Nieprawidłowa decyzja jednego z arbitrów skończyła się niestety tragedią dla jednej z drużyn walczących o wyjście z grupy. Nowozelandczyk Peter O'Leary nie uznał prawidłowo zdobytego przez Edina Dżeko gola we wczesnej fazie meczu Bośni i Hercegowiny przeciwko Nigerii. Prowadząc 1:0 Bośniakom grałoby się na pewno o wiele spokojniej, a tak przegrali to spotkanie i muszą pożegnać się z brazylijskim mundialem.

Dobrze skończył się na szczęście mecz Kostaryki z Włochami, gdzie Enrique Osses także popełnił sporo błędów. Największym z nich, było niepodyktowanie rzutu karnego za wejście Giorgio Chielliniego w Joela Campbella. Chwilę później Kostarykanie wyszli jednak na prowadzenie i sprawiedliwości stało się zadość. 

Ewidentnie, część arbitrów prowadzących mecze Mistrzostw Świata nie daje sobie rady z presją jaka na nich ciąży. Być może, takie a nie inne decyzje są na nich wymuszane, a mecze toczą się tak jak ktoś chciałby aby się potoczyły. Wierzę jednak, być może naiwnie, w piękno futbolu i staram się odrzucać od siebie tego typu stwierdzenia. 

Grad bramek

Złe decyzje sędziów i federacji zostają jednak w cieniu wspaniałego futbolu, jakim raczyć się mogą widzowie na całym świecie. W 36 dotychczasowych spotkaniach padło 108 bramek, co daje imponującą średnią 3 trafień na mecz, co daje najwyższą średnią od 56 lat, kiedy to na mundialu w Szwecji średnia wyniosła 3,6 gola na jedno spotkanie.

Brazylijsku turniej może dać nam też kolejny rekord. W meczu Niemcy - Ghana, bramka na 2:2, którą zdobył Miroslav Klose była jego 15 trafieniem na mundialu, zrównując go z dotychczasowym rekordzistą, Ronaldo. Biorąc pod uwagę wczesną fazę turnieju i to, że Klose prawdopodobnie jeszcze się na boisku pojawi, fani niemieckiego napastnika i bitych rekordów mogą do kolejnych spotkań podchodzić ze sporymi nadziejami na to, że rekord pęknie.

Mundial zawsze ma dwie strony, złych decyzji nie da się wyeliminować, ale sądzę, że i one w pewnym stopniu nadają futbolowi odrobinę piękna, którego brakuje, gdy do akcji wkraczają coraz bardziej wszechobecne powtórki wideo. Wprowadzenie ich do piłki nożnej, być może nie zabiłoby tego sportu i emocji z nim związanych, ale z pewnością odebrałoby mu odrobinę piękna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz